Motocykle a sprawa karpia, czyli przyjemny wicherek

Witam wszystkich, tu ponownie Jaro-Jaromir, wariat motocyklowy 🙂

Niniejszym zebraliśmy się tu wszyscy, by dokończyć pewną opowieść… hehe, nie tak sztywno, bo zakrawa to na pewną instytucję! 😛 Wracamy do tematu, czyli naszego wyjazdu pod znakiem „Mam smaka na … karpia”. Jak już mówiliśmy, karp to dobra ryba, a tak rzadko się ją wcina, na wigilię tylko, jak żonka przyrządzi, albo mamusia jeszcze w dawniejszych czasach. A tu czasem człowieka – takiego Miśka – w środku roku weźmie i co ma chłopina zrobić? Jak już wiemy, wszystko zaczęło się właśnie od Miśka i jego smaka, ale cel naszej tegorocznej wyprawy motocyklowej, dumnie brzmiący „Dolina Karpia”, wskazał cichy Bolo, który z racji wykonywanego zawodu pewnie preferowałby „Dolinę Kurczaka”. 🙂 Noclegi z kolei są zasługą Maćka, szefunia naszego kochanego klubu muzycznego, który jak się okazało, w stawie karpiowym taplał się za dzieciaka i pochodzi właśnie z Osieka. Zasugerował nam tajemnicze „Wichrowe Wzgórze”…

 

No i gdzież to nas przywiało?

Chwytam za telefon, dzwonię do „Wichrowego”, pięć sygnałków, kulturalnie, nie więcej, co by się nie narzucać, ale zero odpowiedzi, myślę sobie „Chyba ich tam w tym Wichrowym wywiało…” Ale nie mija chwila, a tu numer oddzwania. Odbieram, pani miło przeprasza, że właśnie goście przyjechali i wydawała im klucze.

Pytam więc:
– Szefowo, a wesołą szósteczkę pani ugości?
A szefowa, bez chwili namysłu na to:
– Z przyjemnością ugości, a jaki termin pan sobie rości?
Noooo – pomyślałem – to mi się podoba, wyluzowana babka, dogadamy się!

Szybko wyjaśniam:
– Mamy tu wśród nas takiego jednego delikwenta, któremu marzy się karp w sierpniu. Spokojnie, niech pani nie pyta, nie jest w ciąży, to już ustaliliśmy.
Pani szefowa na to, że smaki na karpia wcale jej nie dziwią, że u nich karp serwowany jest przez cały rok, a na dodatek zbliża się wielkie karpiowe święto, gdzie nic innego tylko karp, karp i karp… Przysłaniam ręką głośnik i szepczę:
– Miiisieeeek, ty normalnie w to nie uwierzysz!!!
Wracam do szefowej, potwierdzam, że będziemy, że nie przepuścimy takiej imprezy przecież!

No to noclegi klepnięte, jedzieeeeeemyyyy!!!! Misiek z radości szaleje, cały tydzień tylko on i karp!! Coś czuję, że dłuuugo będziemy mu to wypominać… 🙂

No ale zaklepanie noclegu to tylko połowa sukcesu. Teraz trzeba się tu z lekka zapoznać z okolicą, żeby tak zupełnie na głupa nie przyjeżdżać. Zaczynamy więc taki nasz mały „risercz”. Ja próbuję wybadać, gdzie w okolicy mamy jakieś ciekawe, polecane bary i kluby. Magda i Agata próbują do tematu podejść od bardziej kulturalnej strony i sprawdzają, co możemy wartościowego w okolicy zobaczyć, a Miśkowa Ewa szuka, co, oprócz karpia, można jeszcze innego tam zjeść… A Bolo, jak to Bolo, cichcem obczaja, co za ptaki fruwają po okolicy. 🙂

Wieczór nam przyjemnie mija, wszystko sprawdzone, wiemy już co i jak, teraz tylko pozostaje przygotować nasze wycieczkowe motory i czekać, czekać, czekać… zobaczymy, co też ta dolina, oprócz karpia, nam zaserwuje. 🙂

 

Masz pytania albo chcesz zarezerwować nocleg? Skontaktuj się z nami!

Komentowanie zostało wyłączone.